Kochani - POKAŻMY NASZĄ SIŁĘ! Podrzucamy wywiad z Beccą Fitzpatrick - im więcej wejść na link uzbieramy, tym większe prawdopodobieństwo, że uda się dostać na stronę główną Onet.pl!
A zatem: UDOSTĘPNIAJCIE! KLIKAJCIE! POSYŁAJCIE ZNAJOMYM!
Przesyłamy wirtualne serduszka, dla wszystkich którzy pomogą: ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ;)
przypominam wywiad - oto artykuł z onet.pl
Becca Fitzpatrick: upadłe anioły z liceum
Saga "Szeptem" jest rzeczywiście dosyć lubiana przez czytelników. Książki z tej serii sprzedawane są 34 różnych krajach. Moja strona na Facebooku też cieszy się popularnością. To mnie bardzo cieszy, bo uważam, że w dzisiejszych czasach pisarze powinni być obecni w mediach społecznościowych i kontaktować się ze swoimi fanami.
Anna Dziewit / Onet.: Twoja saga należy do nurtu określanego jako paranormal romance. Czy możesz go przybliżyć tym, którzy jeszcze go nie znają?
Becca Fitzpatrick: Książki paranormal romance łączą w sobie elementy powieści o miłości i literatury fantasy. Jednak, podczas gdy typowa powieść fantasy rozgrywa się zazwyczaj w świecie zupełnie wyimaginowanym, akcja książek paranormal romance dzieje się w codziennej, zwykłej rzeczywistości, do której przenikają postaci ze świata fantasy. Paranormal romance jest więc zderzeniem tych dwóch wymiarów, w dodatku na romansowym tle. Bohaterka mojej sagi "Szeptem", Nora, jest z pozoru zwyczajną nastolatką, uczącą się w typowej amerykańskiej szkole. Jednak to, co przeżywa, zupełnie wykracza poza ramy znanego nam świata. Do jej szkoły chodzą bowiem nie tylko zwykłe dzieci, ale także upadli aniołowie.
Masz rzesze fanek na całym świecie. Jak myślisz, co takiego jest w twoich książkach, że młodzi ludzie chcą się identyfikować z ich bohaterami?
Saga "Szeptem" jest rzeczywiście dosyć lubiana przez czytelników. Książki z tej serii sprzedawane są 34 różnych krajach. Moja strona na Facebooku też cieszy się popularnością. To mnie bardzo cieszy, bo uważam, że w dzisiejszych czasach pisarze powinni być obecni w mediach społecznościowych i kontaktować się ze swoimi fanami. Rola pisarza, jako twórcy zamkniętego przed światem w swoim gabinecie, zmieniła się - dzisiejszy świat stawia przed nami inne wyzwania. A to, że czytelnicy się identyfikują z moimi bohaterami, wynika pewnie z tego, że są zazwyczaj w tym samym wieku i tak jak oni szukają swojego miejsca w świecie, przeżywają pierwsze miłości, pierwsze porażki.
Czy masz poczucie odpowiedzialności za swoje czytelniczki? One się bardzo identyfikują z powieścią, możesz więc na nie wpływać, przekazując im określone wartości.
Myślę, że książki potrafią pomóc. Wiem dobrze, że wielu z moich czytelników często czuje się samotnymi – to wynika z ich maili. Książka taka jak moja może być po pierwsze ucieczką do innego świata, a po drugie – może podsuwać im pomysły jak pewne problemy życiowe rozwiązać. Ja jednak nie piszę książek po to, by zmieniać ludzkie życie – chcę przede wszystkim dostarczyć im rozrywki. Natomiast tym, co sprawia mi ogromną radość, są maile od młodych ludzi, którzy piszą: "Zanim zabrałam się za lekturę pani powieści, nigdy wcześniej nie czytałam książek. Teraz wiem, że będę sięgać po nowe pozycje". Uważam to za swoje wielkie osiągnięcie. Pomóc komuś zakochać się w czytaniu – to naprawdę wspaniałe uczucie. Polecam więc często moim fanom książki innych autorów – od sagi "Zmierzch" po książki Jane Austen i sióstr Bronte, które bardzo lubię. Uważam, że w każdym tkwi potencjalny fan literatury – trzeba tylko trafić na tę "swoją pierwszą" książkę.
Nora, główna bohaterka powieści, jest taką bardzo grzeczną i rozsądna dziewczyną. Czy ty też taka byłaś w szkole?
Oczywiście, jak każda dorastająca osoba miewałam swoje gorsze momenty i popełniałam błędy, ale tak naprawdę bardzo lubiłam szkołę, miałam świetne relacje z mamą, miałam grupę fajnych przyjaciół i to na pewno znajduje oddźwięk w moich książkach.
Właśnie ukazała się ostatnia cześć sagi, tom "Finale". Co dalej?
Bardzo trudno jest mi się rozstać z moimi bohaterami – od 10 lat byli ze mną przez cały czas. Ale nie chciałam przeciągać w nieskończoność ich przygód – pewne rzeczy domagają się po prostu zakończenia. Pracuję już nad nową książką – także kierowaną do młodzieży, tym razem historia jest mniej paranormalna, ale też będzie z dreszczykiem (śmiech).
Podobno marzyłaś o tym, by być szpiegiem?
Właśnie - nie widziałam jeszcze nowego "Bonda" – skoro mówimy o szpiegach (śmiech). A to właśnie filmy i książki szpiegowskie spowodowały, że zaczęłam marzyć o byciu szpiegiem. Wydawało mi się, że to najseksowaniejszy i najciekawszy zawód świata. Podczas gdy oczywiście rzeczywistość jest zupełnie inna i szpiedzy przeważnie spędzają godziny na przesiadywaniu w samochodach zaparkowanych w pobliżu "obiektu" i wykonują wiele innych niespotykanie nudnych czynności. Ale ja miałam swoje marzenie - trzy razy nawet aplikowałam do CIA. Niestety, nigdy mi nie odpisano (śmiech). I bardzo dobrze, bo wydaje mi się, że teraz moje życie jest dużo bardziej ekscytujące i seksowne!
Czy gdyby nie kurs pisania, który dostałaś w prezencie od męża na 24 urodziny, nie byłoby sagi "Szeptem"?
Rzeczywiście – to było najlepiej zainwestowane 30 dolarów w naszym życiu! Mój mąż wiedział, że coś tam sobie tworzę po cichu i wykupił mi uczestnictwo w internetowym kursie pisania. To spowodowało, że otworzyłam się i zdecydowałam, że mogę pokazać innym to, co piszę.
Piszesz o upadłych aniołach – skąd taka biblijna wiedza?
Jestem mormonką, od wczesnego dzieciństwa uczestniczyłam w zajęciach szkółki biblijnej i czytałam Biblię. Znam ją więc całkiem nieźle. Jako religijna osoba cieszę, że moja wspólnota tak bardzo mnie wspiera w pisaniu. To dla mnie ogromnie ważne.
Czyli twój głos otrzymał raczej Mitt Romney?
Rzeczywiście głosowałam w tegorocznych wyborach na Romney’a, ale skoro wygrał Obama – będę wspierać jego administrację, bo przecież przede wszystkim chodzi o to, by Ameryka wyszła wreszcie na prostą. Jestem przecież patriotką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz